109. Brat Jakub z Iseo, mąż w naszym Zakonie znamienity i sławny, ku chwale naszego ojca sam daje świadectwo w podzięce Bogu za dobrodziejstwo zdrowia. Jeszcze jako mały chłopiec w domu
ojcowskim doznał bardzo ciężkiego rozerwania ciała. Skutkiem tego wstydliwe części ciała skrywane przez naturę, zmieniły swe położenie, co było bardzo uciążliwe i przykre. Ojciec i wszyscy bliscy, którzy znali ten przypadek, ubolewali nad nim, i choć często przyzywali lekarzy, nie było żadnych widoków na poprawę. Wreszcie chłopiec, tchniony duchem Bożym, zaczął myśleć o zbawieniu duszy i w duchowym wysiłku poszukiwać Boga, „który uzdrawia skruszonych na sercu i zawiązuje ich rany” (Ps 146,3). I tak wstąpił nabożnie do Zakonu świętego Franciszka, nikomu jednak nie wyjawiając kalectwa, na jakie cierpiał. Wszakże po pewnym okresie pobytu w zakonie bracia dowiedzieli się o kalectwie młodzieńca i poruszeni tą wiadomością chcieli go, acz z ubolewaniem, odesłać do rodziców. Ale chłopiec wykazał tak wielkie zdecydowanie, że przezwyciężył niepomyślny dla siebie przymus. Dlatego bracia opiekowali się młodzieńcem, aż wreszcie, będąc umocniony łaska i poprzez zacne obyczaje znamionując dobrego męża, podjął się pieczy duchowej nad nimi i chwalebnie ćwiczył ich w zakonnej karności.
A kiedy przenoszono ciało świętego Franciszka na nowe miejsce, stało się, że wspomniany brat uczestniczył wówczas razem z innych rzeszą w radościach przeniesienia. Zbliżywszy się do trumny, w której spoczywało ciało świętego ojca, długo się modlił o pomoc w swym zastarzałym schorzeniu. Nagle, w sposób cudowny członki wróciły mu na właściwe miejsce, poczuł się uzdrowiony, zdjął podpaskę i odtąd zupełnie był wolny od dawnej dolegliwości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz