Rekolekcje ze św. Franciszkiem (12) - Widzieć Ojca i Chrystusa w Duchu

Pan Jezus powiedział swoim uczniom: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie.
Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście.
Rzeki do Niego Filip: Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy. Odpowiedział mu Jezus: Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca.
Napomnienie l


To Pierwsze Napomnienie jest jakby krótkim, zwartym traktatem teologicznym o poznaniu Boga i Jezusa uobecniających się w historii oraz w sakramencie Eucharystii. Ten tekst zwarty teologicznie, pod wyraźnym wpływem myśli Janowej, odkrywa głębokie korzenie prawdziwego poznania.
Rozpoczyna się ustępem z Ewangelii świętego Jana (14,6-9) cytowanym dosłownie. Żeby poznać Ojca, żeby Go widzieć, mamy tylko jedną drogę, Jezusa Chrystusa, który jest drogą, prawdą i życiem. Cztery strofy są ześrodkowane na Ojcu i na Synu. Trzeba przyjść do Syna, Jego starać się poznać i zobaczyć. Lecz Syn jest tylko przejściem do Ojca, twarz Syna nie jest Jego, ona jest twarzą Ojca: kto widzi Mnie, widzi i Ojca. Syn nie zastępuje Ojca; przez to, czym On jest, objawia Ojca.
Ojciec mieszka w światłości niedostępnej
i Duchem jest Bóg, i Boga nikt nigdy nie
widział.
Dlatego tylko w duchu można Go oglądać,
bo duch jest tym, który ożywia; ciało na nic
się nie przyda.
Ale i Syna w tym, czym jest równy Ojcu,
nikt nie może inaczej oglądać niż Ojca ani
inaczej niż Ducha Świętego.

Do Ojca można dojść tylko drogą, jaką jest Syn: Jego znać i widzieć to widzieć Ojca. Mogłoby się zdawać, że poznanie Syna powinno być łatwe i dostępne, wszelako wcale tak nie jest. Tak długo jestem z wami, a nie poznaliście Mnie — wyrzuca Jezus uczniom.
Franciszek podejmując w tekście ten problem, nie rozwiązuje go, wręcz odwrotnie, zdaje się grzebać nas całkowicie w trudnościach nie do pokonania. Zestawiając urywki z listu Pawła (l Tm 6,16) i z Ewangelii Jana (4,24; 1,18) potwierdza niemożność dotarcia do Ojca, który mieszka w światłości niedostępnej, nieuchwytny tak przez zmysły, jak i przy pomocy intelektu. Tak jak w tekście poprzednim słowami wiodącymi były: Ojciec, poznać zobaczyć, tak tu słowem kluczem jest duch. Bóg Ojciec bowiem jest duchem, więc tylko w duchu, jedynym nosicielu życia, może być oglądany, my zaś jesteśmy z ciała (zob. J 6,64). Inaczej mówiąc, zbliżenie czysto ludzkie (ciało) przez zmysły i rozum nie daje dostępu do tajemnicy Ojca. Konieczna jest moc całkiem inna, niemożliwa do zdefiniowania, będącą tchnieniem, ogniem, życiem, nazywana przez nas duchem, a która przy końcu zdania utożsamiana jest z osobowym Duchem Świętym.
Lecz sam Syn, objawiający Ojca i pośredniczący w Jego poznaniu jest równie nieosiągalny jak Ojciec: Ale i Syna w tym, w czym jest równy Ojcu (w swoim boskim bycie) nikt nie może inaczej oglądać niż Ojca. Zostajemy więc na drodze bez wyjścia. Niewidzialnego Ojca tylko Syn może objawić. Sądziliśmy jednak, że Syna jesteśmy zdolni „dotknąć", okazuje się, że nie, umyka On naszemu ludzkiemu pojmowaniu. Jedynie Duch może otworzyć nam drogę, ale On także pozostaje nieuchwytny.

Jak wyjść z tego zaułka, który zdaje się zamykać całkowicie dostęp do tajemnicy Boga w trynitarnym wymiarze? Franciszek nie odpowiada bezpośrednio, lecz szkicuje drogi, przez które dochodzi się do pełnego widzenia Pana Jezusa, bądź w Jego ziemskiej postaci, bądź w sakramentach.

Dlatego potępieni są wszyscy, którzy widzieli Pana Jezusa według człowieczeństwa, ale nie dostrzegli i nie uwierzyli według ducha i bóstwa, że jest On prawdziwym Synem Bożym. Tak samo potępieni są ci wszyscy, którzy widzą sakrament [Ciała Chrystusowego], dokonywany słowami Pana na ołtarzu przez ręce kapłana pod postacią chleba i wina, ale nie dostrzegają i nie wierzą według ducha i bóstwa, że jest to prawdziwie Najświętsze Ciało i Krew Pana naszego Jezusa Chrystusa. Poświadcza to sam Najwyższy słowami: «To jest ciało moje i krew moja Nowego Przymierza która za wielu będzie wylana»; i «Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, ma życie wieczne».

Stąd Duch Pański, przebywający w wiernych swoich, jest tym, który przyjmuje Najświętsze Ciało i Krew Pana.
Wszyscy inni, którzy nie mają udziału w tym Duchu, a ośmielają się przyjmować je, sąd sobie jedzą i piją.
Współcześni Jezusowi mogli widzieć jego konkretne człowieczeństwo, lecz jeżeli na tym się zatrzymali, nie usiłując w świetle Ducha wniknąć głębiej, w tajemnicę Jego boskości, przeszli obok Boga. Tak wielkie uprzywilejowanie nie służyło im do niczego.

Dzisiaj gdy nie znamy już Jezusa według ciała (2 Kor 5,16), w Jego ziemskiej postaci, ofiarowane jest nam coś analogicznego: sakrament ciała i krwi. Jak niegdyś, w swym ciele historycznym, tak i obecnie dostępny jest nam, całkiem
po prostu, przez chleb, wino, słowo i liturgiczną obecność kapłana.

Świadkowie sprzed 2000 tysięcy lat byli wezwani, aby widzieć i wierzyć (widzieć i wierzyć w języku Janowym znaczy przyjść do Jezusa, złączyć się z Nim przez wiarę) według Ducha
bóstwa. Tak samo my, dwadzieścia wieków później, poprzez postać materialną musimy dostrzec byt niewidzialny cielesnymi oczyma. Słowa samego Najwyższego poświadczają głęboką rzeczywistość Eucharystii: Jego obecność — to jest ciało moje i krew Nowego Przymierza (Mk 14,22,24) oraz zjednoczenie z Nim — Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, ma życie wieczne (J 6,54).

I dochodzimy do kluczowego zdania Napomnienia, które w pewien sposób odpowie na postawione wcześniej problemy, rzucając na nie światło: Stąd Duch Pański, przebywający w wiernych swoich, jest tym, który przyjmuje Najświętsze Ciało i Krew Pana.
Wyszliśmy zatem ze ślepego zaułku. Z pewnością, Ojciec mieszka w niedostępnym świetle i żaden człowiek nie może Go widzieć. Syn, przez którego jedynego możemy oglądać Ojca, umyka także naszemu ludzkiemu poznaniu, czy to w swej ziemskiej postaci, minionej bezpowrotnie, czy też w postaci sakramentalnej, jedynej nam dostępnej. Duch, który również jest nieosiągalny naszemu spostrzeganiu, przebyta jednak w swych wiernych. Niewidzialny i niedostępny, to On właśnie, w niepojęty sposób, sprawia, że możemy widzieć i doświadczać według ducha i bóstwa tajemniczą rzeczywistość eucharystii: Pana ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. Mieszkając w nas, spoczywając jak na Mesjaszu (Iz 11,2) i na Dziewicy Maryi (Łk 1,35), przyjmuje, poprzez nas, Najświętsze Ciało i Krew Pana, to znaczy uzdalnia nas do rozpoznania (l Kor 11,29) i uznania w postaciach i obrzędzie liturgicznym żywej obecności Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego.
Franciszek przechodzi następnie od tych wzniosłych tematów do prostej przestrogi, lecz opartej na równie głębokiej wizji teologicznej:
Dlatego, synowie ludzcy, dokąd będziecie twardego serca? Dlaczego nie poznajecie prawdy i nie wierzycie w Syna Bożego? Oto uniża się co dzień jak wtedy, gdy z tronu królewskiego zstąpil do łona Dziewicy. Codziennie przychodzi do nas w pokornej pokornej postaci.
Co dzień zstępuje z łona Ojca na ołtarz w rękach kapłana.
Syn Boga jest z nami, choć już nie jak za dni ciała swego (Hbr 5,7). Jeśli jednak nasze serce, zamiast być czyste i lekkie, pozostaje ociężałe od zajęć i trosk możemy przejść obok prawdy i nie rozpoznać Syna Boga. Tym bardziej, że ten chwalebny Syn, «który jest w łonie Ojca» (J 1,18) i zasiada na tronie «w królewskiej stolicy» (Mdr 18,15), nie przychodzi do nas w blaskach swego majestatu, lecz w pokornej postaci chleba. On się uniża — jak niegdyś, kiedy wziął ciało z łona Dziewicy — i opuszczając dom Ojca, pozwala się brać rękoma człowieka. Franciszek rozumie Eucharystię jako dalszy ciąg kenozy Sługi. Nie widać Go już nawet pod postacią ciała ludzkiego, jakkolwiek uniżone i kruche by ono nie było, schował się On w okruszynce chleba, po jaką nikt głodny by się nawet nie schylił. Nieskończona chwała w takim umniejszeniu!

I jak ukazał się świętym apostołom w rzeczywistym ciele, tak i teraz ukazuje się nam w świętym Chlebie.
I jak oni swoim wzrokiem cielesnym widzieli tylko Jego Ciało, lecz wierzyli, że jest Bogiem, ponieważ oglądali Go oczyma ducha, tak i my, widząc chleb i wino oczyma cielesnymi, starajmy się dostrzegać i wierzmy mocno, że jest to jego żywe i prawdziwe Najświętsze Ciało i Krew.
Skoro już przebrnęliśmy przez dosyć trudne zagadnienia, którymi Franciszek zajmował się w pierwszej części swego tekstu, końcowe zdania wydają się nam już przejrzyste. Streszczają one dwa stany bycia Chrystusa: jego dawne życie ziemskie i obecne sakramentalne.
W taki sposób Pan jest zawsze ze swymi wiernymi, jak sam mówi: «Oto Ja jestem z wami aż do skończenia świata». Nasze okrężne poszukiwania są zakończone. «Droga, prawda i życie» przez którą idziemy do Ojca, jest zawsze z nami (Mt 28,20). Ponieważ Duch nas tam prowadzi, wyruszmy z sercem ufnym i radosnym. Kontemplując twarz Syna, odkryjemy oblicze Ojca. Kto Mnie widzi, widzi także mego Ojca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz